„Gdzie jest tort?” to książka niezwykła. I bardzo trudna. Choć nie ma w niej ani jednego słowa. Na 24 stronach książki znajdziemy tylko ilustracje. Dlaczego uważam, że to trudna książka? Bo wymaga wyobraźni, a u nas dorosłych bywa z nią krucho. Dzieci radzą sobie dużo lepiej, choć i one czasem potrzebują pomocy.
Ale po kolei. Książkę dostaliśmy od mojej koleżanki, która ma niesamowity dar wyszukiwania rzeczy niezwykłych. Kiedy nam ją wręczała powiedziała: „Ta książka jest niesamowita. Zobacz musisz śledzić losy poszczególnych postaci na ilustracjach i wtedy wszystko ułoży się w całość. Patrz na kameleona…” i wskazała na jedno z licznych stworzonek ukrytych na kartkach książki.
Zastanawiałam się nie raz, jak potraktowałabym „Gdzie jest tort?” bez tego ekspresowego instruktażu. Czy umiałabym ją „czytać”? Mam jednak wrażenie, że ta garść wskazówek bardzo mi się przydała, a na pewno nie przeszkodziła w pełni cieszyć się książką. Dlatego i ja udzielę kilku wskazówek.
Nie jest to moim zdaniem książka, z którą dziecko poradzi sobie samo, chociaż brak tekstu, mógłby to sugerować. Rodzice, którzy kupią dziecku „Gdzie jest tort?”, jako zwykłą książkę z obrazkami do samodzielnego oglądania, nigdy nie pozwolą swoim pociechom w pełni się nią nacieszyć . Tak naprawdę książka The Tjong-Khinga, to książka dla dorosłych. Taka pomoc w opowiadaniu dzieciom historyjek.
Na kartach książki rozrysowany jest fragment lasu i scenki z życia jego mieszkańców: państwa Psów, rodziny Świnek, małżeństwa Łasiczek, mamy Kaczki i 11 kaczątek, bandy psotnych małp i wielu, wielu innych. Każdy zajmuje się swoimi codziennymi sprawami, gdy nagle sprzed domu państwa Psów skradziony zostaje tort. Złodziejami są dwa szczury. Od tego momentu cała harmonia zostaje zburzona i wszystko idzie nie tak. Psy ruszają w pogoń za szczurami i ich łupem, jedno kaczątko odłącza się od stada, mały prosiaczek zostaje narażony na śmiertelne niebezpieczeństwo… Aż trudno uwierzyć, że nieznośne szczury mogły narobić takiego zamieszania. No, może nie są one winne wszystkim nieszczęściom wyrysowanym na kartach książki, ale tak czy inaczej nieźle narozrabiały.
Pierwszą historyjką, którą snujemy wraz z bohaterami książeczki jest dowiedzenie się, co dzieje się z tytułowym tortem. Jednak, kiedy podążamy za uciekającymi szczurami dostrzegamy kolejne ciekawe wydarzenia: małego płaczącego króliczka – dlaczego on płacze? Kocice z rozbitym nosem – co się jej stało? Małpy w kapeluszach na głowach –
Rysunki Tjong-Khinga są bardzo przyjemne. Proste i miłe. Najbardziej zwraca jednak uwagę jego niesamowita konsekwencja w opowiadaniu swojej rysunkowej historii, a raczej całego tuzina różnych historyjek. Bo jak się okazuje, tort wcale nie jest taki ważny. Chociaż na pewno smaczny. Nie zdradzę tu jednak, czy smak tortu poznają szczury- złodziejaszki, czy prawowici właściciele słodkości. Zachęcam do snucia dzieciom opowieści. Nie tylko o torcie.skąd one
je wzięły? Śledzenie tego co się zmienia na poszczególnych stronach to niesamowita frajda. Tym bardziej, że niektóre historie są doskonale zakamuflowane. Na przykład ta z kameleonem. Ale jej tutaj nie zdradzę.
Gdzie jest tort?
Autor: The Tjong-Khing
Wydawnictwo: EneDueRabe, 2009.