Ktoś mnie kiedyś poprosił, żeby było więcej książek o kupie. Proszę bardzo. Tym razem historyjka o krecie, który wyrusza na poszukiwania sprawcy pewnego nieprzyjemnego zdarzenia. Ktoś narobił mu na głowę. Rozeźlony kret musi znaleźć winowajcę. Po raz pierwszy czytałam tą opowiastkę przed laty po czesku, kiedy to krążyła po sieci, jako żart. Kiedy znalazłam w księgarni polskie wydanie książki, od razu je kupiłam. Ubaw w domu był niemały. Chociaż po czesku perypetie kreta brzmią jeszcze zabawniej.
Opowiastka „O małym krecie, który chciała wiedzieć, kto mu narobił na głowę” jest przede wszystkim zabawna. Nie ma może większego sensu doszukiwać się w niej jakiejś głębszej treści, ale z pewnością uczy ona czytelnika dwóch rzeczy.
Po pierwsze tego, że zwierzaki robią rozmaite kupy: małe okrągłe bobki, strzelające petardy, rozlane place – do wyboru do koloru. Jest jeszcze jedna nauka: w każdej dziedzinie, w której szukamy odpowiedzi na jakieś pytanie warto zwrócić się do eksperta. A kto jest ekspertem w dziedzinie odchodów? Oczywiście muchy! To one pomagają krecikowi rozwiązać nurtującą go zagadkę.
Ale ja nie zdradzę rozwiązania. Przeczytajcie książkę i pośmiejcie się z krecika i jego śmierdzącego zmartwienia razem ze swoimi pociechami.
O małym krecie, który chciała wiedzieć, kto mu narobił na głowę
Autor: Werner Holzwarth / Wolf Erlbruch
Tłumaczenie: Łukasz Żebrowski
Wydawnictwo Hokus-Pokus, 2008.