Do kolejnej historii o Nusi autorstwa Piji Lindenbaum przekonywałam się bardzo długo. A miałam ku temu wiele okazji, ponieważ od jakiś dwóch tygodni jest to nasza wieczorna lektura obowiązkowa. Wybiera moja trzyletnia córcia. „Nusia i bracia łosie” opowiada o dylemacie każdego jedynaka: czy warto mieć rodzeństwo?
Nie wiem, dlaczego tyle czasu zajęło mi polubienie historyjki o Nusi i łosiach. Moja córcia pokochała ją od razu. Chłopakom też się spodobała. Nusia stwierdza pewnego dnia, że chciałabym mieć rodzeństwo. Pokój wydaje jej się pusty. Czuje, że czegoś jej brakuje. Kiedy przychodzi kolega Nils i chce zabrać ją na górkę, żeby pozjeżdżać na jabłuszku, Nusia jest przeszczęśliwa. Lubi spędzać czas z Nilsem.
Ale na górce okazuje się, że jest tam dużo innych dzieci. Nusia szybko, pod byle jakim pretekstem wraca do domu. Chciała bawić się TYLKO z Nilsem. Mieć go na wyłączność. Chciała, żeby było tak jak sobie wymyśliła. A tutaj klapa – pełno dzieciaków, w tym rodzeństwo Nilsa.
Rozczarowana Nusia wraca do domu. A tu co? Na progu klatki schodowej siedzą trzy łosie, które też nie mogły znaleźć sobie miejsca. Nusia wpada na genialny pomysł. Zabierze je do domu i zostaną jej braćmi. W końcu będzie miała kogoś „na wyłączność”.
Jednak zabawa od początku się nie klei. Łosie nie umieją bawić się klockami lego. Rysowanie też im nie idzie: łamią kredki, albo rysują noże i burzę, a nie piękne ptaki jak Nusia. Potem jest jeszcze gorzej – łosie ładują się Nusi do łóżka, piją wodę z ubikacji (bleee), skaczą po kanapie, kruszą popcorn na wszystkie strony… Nie tak to miało wyglądać. Nie tak wyobrażała to sobie Nusia. Przecież miała być starszą siostrą. Opiekować się, wymyślać zabawy. Co gorsza, łosie nie bardzo chcą sobie pójść. One w przeciwieństwie do Nusi bawią się wyśmienicie.
W końcu Nusi udaje się namówić łosie na wyjście na dwór. Skusiła je przejażdżka windą – tyle razy ile tylko zapragną. Łosie jeżdżą w tą i z powrotem, aż mają szczerze dosyć i same dochodzą do wniosku, że warto jednak wrócić na podwórko.
Łosie żegnają się grzecznie i wracają do siebie, do lasu. Nusia wraca uprzątnąć pokój z łosich bobków. Wzdycha z ulgą. W sumie jest dobrze tak jak jest. Ma przecież koleżanki i kolegów, a wieczorem przyjeżdża do niej kuzynka.
„Nusia i bracia łosie” to opowieść o tym, że bycie jedynakiem ma swoje plusy i minusy. Smutno budzić się samemu w dużym pokoju, ale tolerowanie przyzwyczajeń innych też nie należy do zadań prostych. Nusia nauczyła się doceniać to, co ma.
Jej historia pokazuje też smutną stronę bycia jedynakiem: trudności z tym, żeby pójść na kompromis, kłopoty z pogodzeniem się, że rzeczywistość nie zawsze wygląda tak, jak ja sobie wymyślimy. Dlatego cieszę, że moje dzieciaki nie mają takich zmartwień jak Nusia. Chociaż teraz sporo czasu spędzają na kłótniach i przepychankach, kiedyś z pewnością docenią to, że mają siebie nawzajem.
Nusia i bracia łosie
Autor: Pija Lindenbaum
Ilustracje: autorka
Wydawnictwo Zakamarki, 2008.
[…] radości. Nusię znamy już dosyć dobrze z innych opowiadań: „Nusia i baranie łby” oraz „Nusia i bracia łosie”. Wszyscy byliśmy ciekawi, z czym będzie musiała zmierzyć się nasza bohaterka tym razem. […]
PolubieniePolubienie