Pciuch, Gżdacz, Fikander i inni przyjaciele Bromby

Kiedy zaczęłam czytać moim chłopcom małą-wielką książkę „Bromba i inni” od razu pomyślałam: „Czemu czytam im to dopiero teraz?!” Książka, która swego czasu była moim nieodłącznym towarzyszem – w kieszeni, w torebce, w plecaku, teraz stała zapomniana na schowanej za drzwiami półce. Fumy, Pciuch, Gżdacz i Gluś Filmowiec od razu zaskarbili sobie serca moich młodych czytelników. I po pierwszej lekturze książeczka znowu wyruszyła w podróż, ale tym razem nie ze mną. Moje dzieci spakowały ją do walizki, żeby cieszyć się Brombą i jej przyjaciółmi w czasie naszych bieszczadzkich wakacji.

O książce Macieja Wojtyszko „Bromba i inni” pisać można długo. Nie ja pierwsza uznałam ją za dzieło wybitne i obowiązkową pozycję w dziecięcej biblioteczce. Napisana w 1975 roku książka doczekała się niezliczonej liczby wznowień. Sama jestem szczęśliwą posiadaczką cudownego, kieszonkowego wydania w sztywnej oprawie z 1979 roku, które choć mocno eksploatowane zachowało się po dziś dzień w stanie niemal nienaruszonym.

Ta mała książeczka kryje w sobie opowiastki o kilkunastu stworzonkach. Chciałoby się powiedzieć „dziwnych” stworzonkach, ale nie chce ich tak nazywać. To niezwykłe postacie, nigdy wcześniej nieopisywane. Każde ma w sobie coś niezwykłego, choć samo za takie się nie uznaje. Jednak my, czytelnicy szybko orientujemy się, że bohaterowie książeczki są nietuzinkowi.

Jest wśród nich Pciuch, który mieszka w czasie, są Fumy, których głównym zajęciem jest odpoczywanie, jest też niezrównany zwierzęcy detektyw Kajetan Chrumps i moje ukochane „nieopisywalne” i nieprzewidywalne zwierzątko mojej Mamy, które gdziekolwiek się pojawi sieje spustoszenie. Najbardziej lubię w książce Wojtyszko to, że owe niezwykłe stworzenia, niby w lustrze pokazują nam nasze własne cechy: jesteśmy albo ciekawskimi Gżdaczami, albo niepoprawnymi marzycielami jak Bromba, bywamy też nierzadko leniwymi Fumami.

Kiedy po wielu latach znowu sięgnęłam po „Brombę”, od nowa śmiałam się i zamyślałam, a wraz ze mną moi chłopcy. Niezwykłą cechą tej książeczki jest to, że opowiada o sprawach ważnych i staje się pretekstem do rozmów na rozmaite tematy. Jak choćby to, dlaczego Psztymucel się zbuntował i zamiast pracować jak trybik w samochodowej maszynie podobnie jak wszyscy jego przodkowie z dziada-pradziada, on wybrał podróżowanie na tratwie przez jezioro. Albo ciekawski Gdżdacz, który dostał się do naszego wszechświata i zobaczył, że tu też są mamusie i są tak samo kochane, jak w jego wszechświecie.

[selkar id=148828]Mam nadzieję, że moje dzieci sięgną po „Brombę” jeszcze nie raz. Kiedy będą starsi zapewne przeczytają ją ciut inaczej – doszukają się aluzji, zrozumieją niedopowiedzenia. Ale teraz cieszę się, kiedy zanoszą się od śmiechu, gdy Gżdaż mówi do napotkanego w lesie płaczącego chłopca: „Przestań cieknąć!”, albo kiedy znajduje mamę chłopca i informuje ją: „Chłopczyk siedzi na polance i musimy się śpieszyć, bo bardzo wycieka.” Pewnie we wszechświecie Gżdacza nikt nigdy nie płacze…

Bromba i inni
Autor: Maciej Wojtyszko
Ilustracje: Autor
Nasza Księgarnia, 1979

2 myśli w temacie “Pciuch, Gżdacz, Fikander i inni przyjaciele Bromby”

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s