Muszę się przyznać, że jestem zazdrosna. Zazdrosna o rewelacyjne, niezwykłe pomysły, na jakie wpada Grzegorz Kasdepke. Zazdrosna jestem też o to, jak zamienia je w cudowne, zabawne i zaskakujące książki dla dzieci. Moja zazdrość szybko jednak zamienia się w sympatię. Kiedy sięgam po książki Kasdepke wiem, że i moje dzieciaki i ja mamy zapewnioną świetną zabawę. Dziś wieczorem bawiliśmy się ze świeżo wydaną książeczką „W moim brzuchu mieszka jakieś zwierzątko?” Przyjemna lektura i zaskakująca puenta – autor po raz kolejny nas nie rozczarował.
Mała dziewczynka stwierdza pewnego dnia, że jej brzuch wydaje dziwne odgłosy. Szybko dochodzi do wniosku, że w jej brzuchu musi mieszkać jakieś zwierzątko. Tylko jakie? Jak taka mała istota ma znaleźć odpowiedź na to trudne pytanie, jeśli ani mama, ani tata, ani tym bardziej starszy brat nie chcą jej uwierzyć?! Zwierzątko niezmiennie cichnie, kiedy ktoś z rodziny ma zbadać jego obecność w brzuchu dziewczynki. I tak dorośli ignorują obecność obcego osobnika. A to może być kotek, piesek, albo krokodyl!
I tak wędruje dziewczynka po świecie próbując znaleźć kogoś, kto przejmie się losem zwierzątka mieszkającego w jej wnętrznościach. W przedszkolu informacja o zwierzątku wzbudza zazdrość i niedowierzanie, a z czasem popłoch. Bo po obiedzie zwierzątko cichnie. Znaczy to, że nie ma go już w brzuchu. To gdzie w takim razie jest? I oto okazuje się, że mieszka w kaloryferze, w toalecie, w zawiasach… Jest wszędzie i przemieszcza się niezwykle szybko. Może więc być bardzo groźne.
Już bez swojego przyjaciela w brzuchu, wraca dziewczynka z przedszkola do domu. Trochę tęskni. Ciekawe gdzie sobie poszło? Ale w domu okazuje się, że ono już tam jest – w brzuchu starszego brata. Co więcej, jest o wiele większe, bo zjada straszne ilości jedzenia. Nawet pomidory, których mieszkając w brzuchu dziewczynki, nie tolerowało. Z uśmiechem na ustach przeczytałam książeczkę i patrzyłam na uśmiechnięte buzie moich synków.
Tylko w pewnym momencie mój młodszy synek zawołał oburzony: „Mamo, ktoś tu pobazgrał!” Patrzę, patrzę, rzeczywiście – bazgroły. Ale nie, spokojnie… To ilustracje Tomka Kozłowskiego. Jakby pobazgrane, ale pasujące do tej niezwykłej-[selkar id=180794]zwykłej historyjki. Historyjki, którą napisało życie. Bo jak pisze sam autor, pomysł na opowiastkę podpowiedziała mu jedna z czytelniczek, opowiadając historię swojej córeczki. Bo tak naprawdę najpiękniejsze historie o dzieciach tworzą one same. Grzegorzowi Kasdepke zazdroszczę tego, że potrafi je wyłowić z codzienności i zamienić w prawdziwe książkowe perełki.
W moim brzuchu mieszka jakieś zwierzątko
Autor: Grzegorz Kasdepke
Ilustracje: Tomek Kozłowski
Wydawnictwo Dwie Siostry, 2012.