Absolutny hit wszechczasów! Nie wiem czy bestseller, ale na pewno „bestreader”, przynajmniej dla mojej dziecięcej gromadki. Książeczkę „Czy to lama, czy to plama?” czytaliśmy już razem chyba tysiąc razy. I nawet, kiedy bardzo się spieszę, bo się kotlet przypala, albo wydarza się inna tragedia, to muszę czytać od deski do deski. Nigdy nie przechodzi numer ze sklejonymi stronami. Wszystkie moje dzieci znają książkę na pamięć i bezlitośnie egzekwują każde zapisane w niej słowo. A najmłodsza córcia jest w tym najsurowsza.
„Czy to lama, czy to plama?” to zabawna historyjka o tym, jak powstaje książka. Czytelnik dowiaduje się kim jest autor, czym zajmuje się ilustrator i co robią panie redaktorki. Śledzimy los powstawania książki od momentu, kiedy w mozole wychodzi spod pióra autora, poprzez cały proces redagowania i drukowania, aż po chwilę, kiedy książka trafia na księgarskie półki.
Tyle, że wtedy zaczyna ona już żyć własnym życiem. A raczej jej bohaterowie. Krokodyl, smok, żaba i foka szykują się na spotkanie z dzieciakami. Tylko obawiają się, czy mali czytelnicy będą gotowi na przyjęcie tego cennego daru, jakim jest książka. Czy będą miały czyste ręce? Czy po lekturze odłożą książkę na miejsce?
Po któreś z kolei lekturze tej zabawnej opowiastki z nieśmiertelnej serii „Poczytaj mi mamo”, zadumałam się nad nazwiskiem autora: Zofia Bezdomny. Hmmm, dziwne… I czego się dowiedziałam? Otóż Zofia Bezdomny to pseudonim, pod którym ukrył się autor jednej z moich ulubionych książeczek Bromba i inni – Maciej Wojtyszko. I od razu wiedziałam, dlaczego książeczka jest taka genialna! Pamiętacie ją ze swojego dzieciństwa?
Czy to lama, czy to plama?
Autor: Zofia Bezdomny
Ilustracje: Mirosław Tokarczyk
Nasza Księgarnia, 1980.
super książeczka
PolubieniePolubienie