Odwiedził Was 6 grudnia św. Mikołaj? Nas tak! Zostawił dla każdego książkowy upominek. Wśród nich przezabawną książkę Markusa Majaluoma „Tato, kiedy przyjdzie Święty Mikołaj?”. To doskonała lektura na grudniowe wieczory, kiedy to w każdym domu trwa przedświąteczne odliczanie do Wigilii, kiedy Mikołaj przybędzie po raz drugi i zostawi pod choinką prezenty z dziecięcych marzeń. Warto przeczytać, jak to wyczekiwanie wygląda w rodzinie Różyczków, w której nic nie może wydarzyć się tak po prostu, a każda katastrofa zamienia się w świetną zabawę.

Rodzina Różyczków, główni bohaterowie serii książek fińskiego autora i ilustratora, jest zwykła i niezwykła zarazem. Zupełnie zwykłe jest to, że trójka latorośli – Konstanty, Olaf i najmłodsza, malutka ciałem, ale wielka duchem Anna Maria – wpada regularnie na zupełnie szalone pomysły. Niezwykłe natomiast jest to, jak pod nieobecność mamy, która regularnie przebywa na międzynarodowych konferencjach, dzielny tata Różyczko zawsze staje na wysokości zadania: pomaga dzieciom realizować nawet najśmielsze plany i spełnić najskrytsze marzenia.
Tym razem tata musi stawić czoła nie byle jakiemu problemowi. Już od wczesnej jesieni dzieci wypatrują św. Mikołaja, a tata nieustannie odpowiada na jedno i to samo pytanie: „Tato, kiedy przyjdzie święty Mikołaj”. I tata Różyczko, jak przystało na prawdziwego twardziela, cierpliwie tłumaczy, że Mikołaj przyjdzie wraz z zimą. Z pierwszym przymrozkiem, pytanie powraca. Tata wyjaśnia, że musi jeszcze spaść śnieg. Zaczyna prószyć śnieg, dzieci wyglądają sań zaprzężonych w renifery. Przecież dzieci nigdy nie odpuszczają, prawda? Tata Różyczko liczy na to, że sprawę załatwią adwentowe kalendarze. Jedna czekoladka dziennie, jak znikną wszystkie będzie Wigilia. No i znikają wszystkie pierwszego wieczoru, a Wigilii jakoś nie widać.
Ale problemy dopiero mają się zacząć. Tata odbiera telefon od św. Mikołaja, który oświadcza, że z powodu śnieżycy nie zdoła w tym roku odwiedzić sympatycznej rodzinki. Tata udaje się po pomoc do sąsiada, Pana Rurki. Plan jest taki: pan Rurka ma zorganizować mikołajowy strój i stawić się na miejscu akcji. Tyle, że Pan Rurka myśli, że to on przebierze się za św. Mikołaja, a tata chce to zrobić osobiście! Ponieważ żaden z nich nie chce odstąpić od swoich planów, nagle w mieszkaniu Różyczków Mikołajów jest w nadmiarze. Mikołaje-przebierańcy nie zdarzyli się jednak na dobre pokłócić, kiedy przybywa ten jedyny prawdziwy, choć spóźniony – autentyczny św. Mikołaj. Długie czekanie zostaje dzieciom wynagrodzone w trójnasób. A do tego wszystkiego, na koniec wraca mama z międzynarodowej konferencji. I nie wiem, czy to dla trójki maluchów nie jest największym świątecznym prezentem.
Poza zabawną, trzymająca w napięciu fabułą, książki Markusa Majaluoma mają jeszcze jedną zaletę – ilustracje, które nierzadko opowiadają więcej niż sam tekst. Nie mogę powiedzieć, że są one piękne. Powiedziałabym, że są „pozytywnie zakręcone”. Tak jak cała ta szalona rodzinka.
Tato, kiedy przyjdzie Święty Mikołaj
Tekst i ilustracje: Markus Majaluoma
Tłumaczenie: Iwona Kiuru
Wydawnictwo: Bona, 2012