Wczoraj urodziła mi się taka krótka powiastka o naszych rodzinnych, sobotnio-niedzielnych porankach…

Łóżko
To jest zwyczajne łóżko, półtora metra na dwa,
W tym łóżku są poduszki i pościel z rysunkiem lwa.
I choć zazwyczaj nie dzieje się w nim nic niezwykłego,
W każdy sobotni poranek, skradam się cicho do niego
I wskakuję.
Wtulam się w tatę, gdy łapie uciekający z powiek sen,
Słyszę szept mamy: „Czyżby zaczął się już nowy dzień?”

Nagle ktoś ciągnie mnie za nogę,
Ktoś inny spycha na podłogę.
Bo to nie łóżko jest, a okręt wielki, co dzielną ma załogę!
Gotowi wszyscy: ja, mama, tata, siostra, starszy brat,
Ruszamy razem, tym okrętem-łóżkiem, hen w daleki świat.
Choć na pokładzie bywa różnie, i swary zdarzą się, i kłótnie,
Wszyscy na baczność grzecznie stają, kiedy kapitan głośno huknie:
„Lewa na burt! I nie popychać się tam zgraja,
Dzisiaj płyniemy wszyscy razem do kraju Baju-baja
Wybierzcie książkę i czytamy, a kto chce spać ten leń!”
W tym łóżku niezwyczajnym cały mógłbym spędzić dzień.
Dobrze tak tym okrętem płynąć, przemierzać oceany…
Tak bardzo lubię sobotnie poranki w łóżku taty i mamy.
grudzień 2012
[…] Anula Wawrzyniak Łóżko […]
PolubieniePolubienie
Brawo Gosiu, bardzo kibicuję Twojej działalności! To niesamowite, że u nas w domu też jest taki okręt. Ostatnio odczytujemy w nim perypetie Pulpeta i Prudencji autorstwa pani Olech. Pozdrawiam, marta.
PolubieniePolubienie
Dzięki za ciepłe słowa! Coś czuję, że takich okrętów co sobotę wypływa w rejs całkiem sporo 🙂
PolubieniePolubienie
mam wrażenie że wkrótce pojawi się nowa odsłona mamapisze.pl, mocno kibicuję 😉
PolubieniePolubienie