Czytamy sobie o Franku i zamku

Dzisiaj będzie o dwóch książeczkach z jednej serii. O dwóch małych, wielkich książkach. Książkach, które mimo swojego niewielkiego rozmiaru mają do spełnienia bardzo wielkie zadanie – mają nauczyć dzieci samodzielnego czytania. A może raczej nauczyć miłości do czytania? „Psotny Franek” Agnieszki Frączak i „Sekret ponurego zamku” Wojciecha Widłaka, pozycje z serii „Czytam sobie” wydawnictwa Egmont, to książeczki dla początkujących czytelników. Ja czytam je póki wspólnie z moją trzylatką, ale wierzę, że zanim się obejrzę ona sama weźmie je do ręki i zacznie czytać. Ba! Już czyta. Idzie to mniej więcej tak: „Był sobie ptasek w berecie nazywał się Franek i latał po parku.” Albo: „Dama mieskała w zamku i była smutna, ale przysedł Kubuś i dał jej zabawki.”

Najpierw ogólnie. Książeczki z serii „Czytam sobie” to doskonale przemyślane przedsięwzięcie. Do wyboru są trzy poziomy czytelniczego wtajemniczenia, każdy oznaczony jest innym kolorem. Poziom pierwszy, „Składam słowa”, to króciutkie teksty [selkar id= 183823 ]opatrzone dużymi, pięknymi ilustracjami. Książeczki mają nauczyć głoskowania i składania prostych zdań. Fabuła nie jest skomplikowana, a jednak ciekawa i zaskakująca. Jest w nich wszystko, co w prawdziwej, dużej książce – rozwinięcie akcji, zaskoczenie, ciekawa pointa. Tylko jakby w miniaturze. Uszyte w rozmiarze XXS. Ten poziom reprezentują między innymi dwie książeczki, o których piszę dzisiaj.

Poziom drugi, „Składam zdania”, to wyższy stopień wtajemniczenia; do 900 wyrazów w tekście, dłuższe, złożone zdania i elementy dialogi. Poziom trzeci to czytelniczy ekspert – „Połykam strony”. O tych dwóch trudniejszych poziomach serii „Czytam sobie” napiszę przy innej okazji.

[selkar id= 183822 ]Na końcu każdej książeczki kolorowe naklejki i dyplom sukcesu. W końcu młody czytelnik zasłużył na nagrodę! A najlepsza jest taka nagroda, którą można samemu wybrać, dlatego naklejek jest aż sześć do wyboru. Taka „naklejkowa” nagroda to doskonały pomysł. Dzieciaki to uwielbiają.

Teraz „Psotny Franek”. Tutaj ogromny, przeogromny plus za ilustracje Joanny Rusinek, którą i ja, ale przede wszystkim moje dzieci uwielbiają. Historyjka o psotnym ptaszku, który lata po świecie w swetrze i w berecie niezwykle urocza.

„Sekret ponurego zamku” z pozoru mroczny, w rzeczywistości ciepły i niosący zrozumiały dla każdego dziecka przekaz. Oto w pustym zamczysku mieszka Ponura Dama, która jest utrapieniem całego miasteczka. Stawić jej czoła ma, nie kto inny, jak mały chłopiec, Kubuś. Kubuś ma jedną broń – kolorowy kuferek pełen zabawek, układanek i gier. Ponura Dama poddaje się mu z radością i zamienia się w Wesołą Damę, która od tej pory zostaje główną atrakcją turystyczną miasteczka.

Moi młodzi czytelny w wieku 10 i 7 lat są już zdecydowanie za duzi na książeczki z poziomu pierwszego. Dla nich stworzone są pozycje z „dwójki” i „trójki” (o nich innym razem). Z kolei moja trzyletnia córcia jest ciut za mała na samodzielne czytanie. Ale co się odwlecze to nie uciecze. Książeczki czytamy póki co wspólnie, albo „po trzylatkowemu”. A kolorowe naklejki cierpliwie czekają na dzień, kiedy po samodzielnej lekturze zostaną wklejone w odpowiednie miejsce.

Psotny Franek
Autor: Agnieszka Frączek
Ilustracje: Joanna Rusinek

Sekret ponurego zamku
Autor: Wojciech Widłak
Ilustracje: daria Karpowicz
Wydawnictwo Egmont, 2012

Podziękowania dla Wydawnictwa Egmont za przekazanie egzemplarza recenzenckiego książki.

1 myśl w temacie “Czytamy sobie o Franku i zamku”

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s