Niezwykły Święty Mikołaj, niezwykły Pettson i niezwykły Findus

Niby wszystko się zgadza: jest staruszek Pettson, jest kot Findus, są dobrze znane ilustracje. Tylko książka jakaś taka gruba i tekstu dużo, za to obrazków skromnie mało. Zupełnie inna niż inne książki z serii o Pettsonie i Findusie. Pierwsze kilka rozdziałów czytało nam się dość ciężko. Brakowało barwnych rysunków Svena Nordqvista, które zwykle zajmowały całe strony książki. A teraz słowa, słowa, słowa… Jednak z rozdziału na rozdział historia pochłaniała nas coraz bardziej, aby na koniec oczarować pointą. To naprawdę niezwykły „Niezwykły Święty Mikołaj”.

„Niezwykły Święty Mikołaj” trafił do nas 6 grudnia, a jakżeby inaczej. Gorączka przedświątecznych przygotowań nie pozwoliła nam jednak zabrać się wcześniej do czytania. Dopiero w błogi czas przerwy świąteczno-noworocznej spędzaliśmy wieczory na lekturze „Niezwykłego Świętego Mikołaja”.

Zdziwiłam się, kiedy wzięłam książkę do ręki po raz pierwszy. Jest inna. Jak na standardy „pettsonowo-findusowe” to prawdziwie opasłe tomisko: 17 rozdziałów, 138 stron i stosunkowo nie dużo obrazków. W tej książce Sven Nordqvist zdecydowanie jest bardziej pisarzem, niż rysownikiem.

Sporo też dzieje się w „Niezwykłym Świętym Mikołaju”. Historia rozpoczyna się od tego, że Findus wyraża swoje gorące życzenie, by odwiedził ich w Wigilię Święty Mikołaj, tak jak to powinno się wydarzyć w porządnym domu. Findus jest jak dziecko, a Pettson, jak rodzic, który nie może dopuścić do tego, by dziecięce marzenia prysły jak mydlana bańka. Ale Pettson wie także, że Findusa nie zadowolą półśrodki. Nie wystarczy mu, żeby Mikołaj zostawił prezenty na progu i odleciał niezauważony. On ma do niego przyjść, wręczyć worek z prezentami i najlepiej zamienić kilka słów. Co ma począć Pettson?

Pettson postanawia zbudować mikołajową maszynę. Od momentu, kiedy podejmuje to wyzwanie, wszystko się zmienia. Staruszek pogrąża się w nieustannych rozmyślaniach nad swoją konstrukcją, a kot skazany jest na samotne zabawy. Pettson złości się, kiedy Findus mu przerywa, czasem też musi go oszukać – przecież nie może wyjawić prawdy! Pettson oświadcza kotu, że buduje automatyczną podkładarkę do drewna, która będzie [selkar id=194787]dbała o to, by w domu było ciepło, kiedy nie ma gospodarzy. Bywają jednak momenty naprawdę trudne. Pettson zapomina się w swoim konstruowaniu i jest dla kota naprawdę niemiły. A przecież robi to wszystko, by sprawić kotu radość… Cóż z tego, gdy Findus musi przez to znosić ciągłe pogrążenie w rozmyślaniach i fatalne humory?

Tyle, że jest jeszcze coś. Jest magia. Na przykład nagle pojawia się tajemniczy listonosz z przesyłką dla Pettsona. Cóż jest w tej paczuszce? Przecież staruszek nic nie zamawiał. To niezwykły smar, dzięki któremu mikołajowa maszyna przestaje się zacinać! Po kilku dniach staje w drzwiach sprzedawca różności, który okazuje się mieć na sprzedaż kukiełki, które mówią: „Wesołych Świąt! Czy są tu jakieś grzeczne dzieci?” Przecież to rozwiązuje problem gadającego Mikołaja wyskakującego z maszyny Pettsona!

I tak jakoś nie bez przeszkód udaje się skonstruować maszynę i doczekać do Wigilii. To dzień próby. Pettson ma wszystko przećwiczone, ale i tak boi się, że kot wyczuje sztuczność. Kiedy Mikołaj, wprawiony w ruch za pociągnięciem sznurka, pojawia się w drzwiach, obydwaj i staruszek, i kot są strasznie podekscytowani. Zaraz, zaraz, nie wszystko się zgadza. Mikołaj pyta płynnie: „Czy są tu jakieś grzeczne koty?” Nawet prezent dla Findusa jest inny niż ten wsadzony do maszyny… Staruszek nie ma jednak czasu do namysłu. Najważniejsze, że marzenie kota zostało spełnione. Niezwykłe to Święta, prawda?

I ja, i moi chłopcy chętnie gramy w Wynalazki Pettona (Pettson’s Inventions), dlatego nie zdziwił nas wrzechobecny w książce motyw konstruowania. Najwyraźniej Sven Nordqvist postanowił nie tylko skonstruować wraz ze swoim bohaterem niezwykła Świętego Mikołaja, ale także niezwykłą książkę: pomysłową, trzymająca w napięciu i jak zwykle mądrze-zabawną.

Niezwykły Święty Mikołaj
Autor: Sven Nordqvist
Ilustracje: Sven Nordqvist
Tłumaczenie: Magdalena Landowska
Wydawnictwo Media Rodzina, 2012

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s