Tatusiowie na całym świecie mają te same słabości: gazeta, wiadomości telewizyjne i święty spokój. Różne są sposoby zapewnienia sobie względnego spokoju, kiedy przebywamy pod jednym dachem z dzieckiem. Tata Alberta wie, że wystarczy dać synkowi skrzynkę z narzędziami, a przez dłuższą chwilę zagwarantowany ma względny spokój. Ale książka „Nieźle to sobie wymyśliłeś, Albercie” powstała przecież w latach 70. ubiegłego wieku! U nas w niedzielne poranki skrzynkę z narzędziami zastępuje tablet i genialne Wynalazki Pettsona (Pettson’s Invensions). A wszystko po to, żeby zapewnić tatusiowi (i mamusi) dodatkowe 20 min pod ciepłą kołderką…
Doskonale rozumiem tatę Alberta. Nawet najbardziej zaangażowany w wychowanie swego dziecka rodzic potrzebuje chwili oddechu. Rozumiem też Alberta. Albert najbardziej lubi robić dwie rzeczy: bawić się z tatą i zaglądać do szafy, w której jest skrzynka z narzędziami. Tata Alberta też lubi bawić się z synkiem, ale lubi coś jeszcze – lubi od czasu do czasu mieć święty spokój.
Kiedy tatusiowie, chcą mieć święty spokój, nie za bardzo przejmują się tym, co robią dzieci.
Dziś tak właśnie jest. Tata czyta gazetę.
– Mogę pobawić się skrzynką z narzędziami? – pyta Albert.
– Mmm – mówi tata. – Ale uważaj na piłę.
I tak każdy dostaje to, o czym marzy. Tata – święty spokój, a Albert – skrzynkę z narzędziami. Chociaż żaden z nich nie może być w 100 procentach zadowolony. Tata musi co jakiś czas upewniać się, czy Albert nie rusza piły, a Albert wolałby bawić się razem z tatą. Chociaż wie, że posiadanie skrzynki musi mu na razie wystarczyć.
Skrzynka kryje w sobie mnóstwo niespodzianek: młotek, gwoździe, obcęgi. Albert wykorzystuje w pełni możliwości, które daje mu taki zestaw skarbów. Z kilku desek i starego stołka buduje helikopter. I wcale nie używa do tego piły. Przecież tata zabronił. Swoim pojazdem chłopiec wyrusza na wyprawę do dżungli. Ale co to! W dżungli staje oko w oko z groźnym lwem (tę rolę odgrywa jego kot Puzel). Teraz nie ma wyjścia – musi użyć piły, żeby się uwolnić.
Piła? Tata podnosi wzrok znad gazety. Nie ma wyjścia, musi pośpieszyć synkowi z pomocą. I tak Albert dostaje to, o czym marzył najbardziej. Tata się z nim bawi!
Ta urocza historyjka Gunilli Bergström należy do kanonu literatury szwedzkiej. Niesamowite jest to, że pierwsza opowieść o Albercie powstała w 1972 roku! My czytamy książkę dziś, a czas jakby stanął w miejscu. Wszystko się zgadza – i tatuś z gazetą, i synek majsterkujący coś w ciszy, czekający z utęsknieniem na moment, w którym tata do niego dołączy.
Ale jak to w literaturze szwedzkiej bywa (nawet w tej sprzed ponad 40 lat), nie pojawia się w opowieści żadna mamusia. Nam to jednak nie przeszkadza. Sporo tych mamuś w literaturze dziecięcej – warto poczytać o tatusiu i jego przesympatycznym synku.
Z serii o Albercie ukazało się w Polsce jeszcze kilka innych pozycji. Z pewnością po nie sięgniemy.
Nieźle to sobie wymyśliłeś Albercie
Tekst i ilustracje: Gunilla Bergström
Tłumaczenie: Katarzyna Skalska
Wydawnictwo Zakamarki 2012
Ech, Gośka, Ty to umiesz zachęcić. Znów po przeczytaniu Twojej recenzji zachciało mi się kupić, ale w ostatniej chwili się powstrzymałam. Z torbami pójdę… Może gdzieś w bibliotece znajdę.
Dzięki za tego bloga, zaglądam z radością 🙂
Pozdrowienia!
PolubieniePolubienie
A ty kochana to umiesz sprawić przyjemność! Cieszę się, że zaglądasz 🙂 A jakbyś jednak kupowała „Alberta” to kup innego i się wymienimy 😛
PolubieniePolubienie