Tak przypuszczałam. Na każdą chorobę najlepszym lekarstwem jest… mama. Mama masuje brzuszek, mama czyta książki. Nawet kiedy jesteśmy już dorośli, to mamine rady i ciepłe słowo lepsze od są od najlepszego specyfiku. Dziękuję Wam za wszystkie piękne opowieści o tym, co przynosiło Wam, lub przynosi Waszym dzieciom ulgę w chorowaniu. Główną nagrodę, książkę Anny Czerwińskiej-Rydel „Jak rumianek” z autografem autorki postanowiliśmy przyznać pani Aleksandrze Filipowskiej za opis, w którym i moi synkowie, i ja odnaleźliśmy siebie. Gratulujemy!
Oto nagrodzona odpowiedź na pytanie konkursowe: Co jest dla Ciebie jak rumianek?
Pamiętam, że gdy byłam mała to lubiłam chorować. Mogłam wtedy leżeć cały dzień w łóżku i czytać książeczki, a to zawsze było moim ulubionym zajęciem. Poza tym chyba jak każde dziecko lubiłam to uczucie „bycia zaopiekowaną”. Nie wiem czy to kwestia tego, że miałam wtedy mamę choć przez chwilę tylko dla siebie? Przestawała przez chwilę pracować, siadała przy łóżku, przynosiła mi herbatkę z sokiem, obiadek, czy choćby lekarstwa. Podobnie poczułam się, gdy byłam w ciąży, a ona wtedy spędzała ze mną znów więcej czasu, jak w dzieciństwie. Razem jeździłyśmy po sklepach szukając wyprawki, piekła dla mnie specjalnie pasztet czy robiła inne pyszności. Mam nadzieję, że i mojemu synkowi zapewnię takie warunki dam tyle miłości i opieki, że potem czas choroby będzie mu się kojarzył tylko dobrze : )
Aleksandra Filipowska