Dzisiaj będzie o grze planszowej. Napiszę o niej z dwóch powodów. Po pierwsze, bardzo nam się wszystkim spodobała, po drugie, jest nieodłącznie związana z czytaniem. „Basia, łap kolory” przyszła do nas wraz z totalnym zauroczeniem Basią, jej rodzeństwem i przyjaciółmi – bohaterami książeczek Marianny Oklejak. Zasady są niezwykle proste, ilustracje kolorowe, a rozgrywka rozpaliła do czerwoności i jedenastolatka, i czterolatkę.
Przeczytałam instrukcję i stwierdziłam, że to idealna gra dla mojej czterolatki, która opanowała już doskonale nazwy kolorów, ale ciągle ma kłopoty z przegrywaniem. Grając w „Łap kolory” można tak rozegrać grę, by dziecko odczuło nieco gorycz przegranej, tracąc w czasie rozgrywki kilka punktów, ale na koniec miało satysfakcję zwycięstwa i radość z kilkupunktowej przewagi.
W grze liczy się refleks, trzeba bowiem jak najszybciej z grupy ilustracji, wybrać obrazki we wskazanym kolorze. Kolor, którego szukamy określa na nowo w każdym rozdaniu karta z Basią.
„To za proste dla mojej jedenasto- i ośmioletniej starszyzny” – pomyślałam. I tak grałyśmy sobie z córcią, która całkowicie zidentyfikowała się z Anielką (jedną z postaci występujących w grze), a ze zdobytych obrazków układała z zacięciem barwne węże. Super!
Aż tu starszyzna się pojawia z okrzykiem: „My też chcemy!” Gramy teraz we czwórkę. Wariant rozszerzony (a jakże!). I co to się dzieje! Najstarszy i Średni mają ogień w oczach, walczą o kolorowe karty zacięcie jak lwy. Obmyślają strategie. Kilka razy trzeba ostudzić emocje…
Koniec rozgrywki. Było gorąco. Starsi rozchodzą się do swoich zajęć, a my znów spokojnie, bez nerwów zbieramy kolorowe karty i układamy z nich barwne węże.
Polecam nie tylko miłośnikom książkowej Basi. Może dla Was to gra stanie się początkiem przygody z ta sympatyczną bohaterką i jej rodziną?
Basia, łap kolory!
gra edukacyjna
Wydawnictwo Egmont