Koniec wakacji, a my sięgamy po bardzo wakacyjną książkę. Przepraszam, nie „my” tylko„oni” – moja rodzinna mieszanka wybuchowa, czyli Średni i Najmłodsza. Synuś w roli czytającego, córcia w roli słuchacza. Cudowny widok, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę to, że na tej linii zwykle dochodzi do spięć. A tu proszę, zgodnie i w pełnej harmonii, czytają razem „Lato Stiny”. Nic dziwnego, że idzie im tak dobrze. Ta wakacyjna historia przywodzi nam na myśl i nasze letnie wspomnienia z nadmorskich wypraw w poszukiwaniu skarbów.
„Lato Stiny” Leny Anderson to opowieść o dziewczynce, która spędza lato w małej chatce dziadka, nad brzegiem morza, na jednej ze szwedzkich wysp. Stina razem z dziadkiem łowi ryby, szuka skarbów nad brzegiem morza, a potem wszystkie je starannie gromadzi, z bliska ogląda sztorm i w końcu wybiera się w odwiedziny do samotnie mieszkającego kolegi dziadka, staruszka Bujdy. W jego małej chatce wysłuchuje niezwykłych historii morsko-pirackich. O takich wakacjach marzy każde dziecko…
Historia, a raczej dwie historie, jedna o wyprawie nad wzburzone morze i druga o wizycie u Bujdy, są pięknie opowiedziane i zilustrowane. Chociaż moi chłopcy stwierdzili, że dziewczynka na ilustracjach wygląda jakby trochę staro. Może coś w tym jest…
Mnie w „Lecie Stiny” zafascynowało coś zupełnie innego. To jak ważną rolę pełni w tej historii dziadek dziewczynki, a także jego wiekowy kolega. Sporo w literaturze szwedzkiej dla dzieci przykładów książek, w których głównymi bohaterami są osoby starsze. Weźmy chociażby „Różowe życie”, czy niezawodnego Pettsona i Findusa. Szukam podobnych przykładów w rodzimych książkach dla dzieci i jakoś mi ich brak… Szkoda.
Dziadkowie to przecież dla każdego dziecka skarbnica wiedzy, skrzynia pełna skarbów, takich jak na przykład opowieści z czasów wojny. Staruszkowie mają też często głowy pełne zupełnie szalonych pomysłów, a co najważniejsze, są w stanie dzieciom wiele wybaczyć. Czesto dużo więcej niż rodzice.
A wakacje i lato spędzane z dziadkami? Ja też pamiętam je z własnego dzieciństwa. Pamiętam te zapachy, wyjątkową babciną zacierkę na mleku, pamiętam jak biegałam po pachnący chleb prosto z piekarni i po drodze odrywałam gorąca jeszcze piętkę. Takie wspomnienia to prawdziwy skarb…
Stąd moja refleksja po lekturze „Lata Stiny”: zadbajmy o to, by i nasze dzieci mogły spędzać czas ze swoimi dziadkami, a przede wszystkim, żeby obdarzały ich należnym szacunkiem.
Lato Stiny
Tekst i ilustracje: Lena Anderson
Tłumaczenie: Agnieszka Stróżyk
Zakamarki, 2013