Tym razem to tata czytał córce, a mama podsłuchiwała. I wszyscy byli zachwyceni. Tata, ponieważ uwielbia wszystko, co wiekowe, a Panna Kreseczka, mimo iż upływu czasu po niej nie widać, liczy sobie już 55 lat. Córcia, bo książka wielka, kolorowa i przygód w niej bez liku. A mama? Mama szczęśliwa, bo patrzyła na ten cudowny czytelniczy duet. „Panna Kreseczka” naprawdę łączy pokolenia.
Skąd wzięła się Panna Kreseczka? Wyszła spod pióra Wandy Chotomskiej i spod piórka Bohdana Butenko. Przez dwa lata, w 1958 i 1959 roku, jej losy, co tydzień śledzili młodzi czytelnicy Świerszczyka. Teraz zebrane i pięknie opracowane, trafiają w ręce naszych dzieci.
Pana Kreseczka rozrabia, wpada w tarapaty, uczy się na własnych błędach, cieszy, smuci, maszeruje przez bajkowy świat, w którym wszystko jest możliwe, z dziarską miną i pełna werwy. Trudno nie pokochać jej od pierwszego wejrzenia.
Tak stało się i u nas. Panna Kreseczka rozbawiała nas, a czasem skłaniała do zadumy, przez kilka kolejnych wieczorów, kiedy to tata z córką i obserwująca ich z boku mama śledzili jej przygody. Tata czytał zgrabne rymy autorstwa Wandy Chotomskiej, a córcia z uwagą obserwowała kolorowe i niezwykle pomysłowe ilustracje wymalowane przez Bohdana Butenko.
Nie znaliśmy Panny Kreseczki z ostatniej strony Świerszczyka. Nas, rodziców, wyprzedziła swoimi narodzinami o dobre kilkanaście lat. A dzisiaj? Przecież ta mała bohaterka jest żywcem wyjęta z muzeum, a taka figlarna, taka łobuziara. Aż miło popatrzeć na taki eksponat.
Teraz, kiedy znamy przygody Panny Kreseczki, z radością sięgamy do pięknie wydanej, solidnych rozmiarów książki, po to by otworzyć ją na chybił trafił, albo poszukać historyjki, najlepiej pasującej do tego, co wydarzyło się danego dnia.
Panna Kreseczka jak sama stwierdziła, z pewnością zasłużyła na pomnik. Tylko coś mi się wydaje, że chętnie by z niego zeszła i nieco porozrabiała…
Panna Kreseczka
Tekst: Wanda Chotomska
Opracowanie graficzne: Bohdan Butenko
Wydawnictwo Muza SA, 2013