Jak to dobrze wiedzieć, że ten podmieniony zeszyt od polskiego to sprawka Mamuny, a twarz mamy w lustrze po nieprzespanej nocy to po prostu sprawa łobuziaka Dytka. Gdyby nie „Paskudki słowiańskie” dalej martwilibyśmy się, że coś jest nie tak z nami. Teraz znamy prawdę. A tak na serio, serio, to książeczka uświadomiła nam wszystkim jak niewiele wiemy o naszej spuściźnie: przesądach i wierzeniach naszych przodków. Jeśli spytasz dziecko, co to jest Halloween – wie, jak zapytasz kim są Północnica i Południca – zbaranieje ze zdziwienia. Najwyższy czas to zmienić!
Uwielbiam takie wydawnictwa – książki, które są zabawne, miłe dla oka, ale przy tym mają pewną misję do spełnienia. Bardzo ważną misję. W dzisiejszym świecie z taką łatwością wchłaniamy wszystko co wpada do nas z zewnątrz, a zagubiły się nam sprawy, które dla naszych dziadów i pradziadów były sprawą codzienną.
„Paskudki słowiańskie” to 10 wierszyków, w którym w zabawny sposób przedstawione zostały postacie z naszej rodzimej, słowiańskiej mitologii. Są tu straszydełka, skrzaty, strachy i zjawy. Niektóre miłe, inne przebiegłe, jeszcze inne paskudki pełną gębą. Wszystkie, zaczerpnięte ze staropolskich podań.
Nawet te najokropniejsze z nich są w książeczce cudownie „oswojone” i na twarzy młodego czytelnika wywołują uśmiech. Dzieje się tak w dużej mierze dzięki pomysłowym ilustracjom autorstwa Marii Dek.
Zapytacie, kim są owe Paskudki? Są wśród nich Płanetnicy, którzy zajmują się produkcją chmur, jest Wietrznica – twórczyni wiatru, jest łobuziak Jaroszek – jeśli go oswoisz stanie się Twoim pomocnikiem. Widzicie jaką wyobraźnię mieli nasi przodkowie Słowianie? Przedstawcie Paskudki swoim dzieciom i nauczcie jak ważne jest pielęgnowanie rodzimej historii i kultury.
Paskudki słowiańskie
Tekst: Magdalena Mrozińska
Ilustracje: Maria Dek
Wydawnictwo Myślanki, Kraków 2013