Usłyszałam: „Wielka księga – Basia”, pomyślałam: znane i kochane przez nas historie w jednej książce. Kupimy „Wielką księgę”, rozdamy nasze pojedyncze egzemplarze przyjaciołom i znajomym, i od tej pory zamiast brać w podróż stos książek o wizycie u dentysty, o alergii, słodyczach i kilku innych mega ważnych „basinych” tematach, będziemy wozić jedną „Wielką księgę”. A tu klops! Owa wielka księga nie tylko jest gabarytowo mniejsza od znanych nam już „odcinkowych wydań”, ale też zawiera zupełnie nowe historie. Cóż, plan spalił na panewce, a do podróżnej torby na nasz zimowy wyjazd trafi nie stos „Baś”, a stos plus „Wielka księga”.
„Wielka księga Basia” to zbór 28, niedługich opowiadań (z Basią w roli głównej oczywiście). Opowiastki podzielone są na pory roku. I tak wiosną czytamy na przykład o Basi i lodach, Basi i Wielkanocy, latem poznajemy Basi perypetie ze śniadaniem do łóżka, złym snem, czy wyprawą w góry. Jesień to czas szkoły, roweru i kataru, a zimą Basia zmaga się z bakteriami, śnieżycą i spotyka ją zimowa przygoda.
Nieco inne są te historyjki od znanych nam książeczek w twardej oprawie. Krótkie i jakby skondensowane. Pewnie dlatego „Wielka księga” trafiła nie tylko w ręce mojej czterolatki, ale jest też z werwą wertowana przez jej starszego brata – trzecioklasistę. Z wielkim oddaniem, zaraz po powrocie ze szkoły, czyta on Basine perypetie zapracowanej mamie. Wybiera co zabawniejsze fragmenty i razem zaśmiewamy się z naszej bohaterki.
Wszyscy miłośnicy Basi! Nie dajcie się zwieść myśli, że „Wielka księga” to zbiór opowieści, które już znacie. „Wielka księga” jest de facto nieco mniejsza, co nie znaczy, że nie jest wielka. Jest! Choćby dlatego, że mieści się w damskiej torebce i z powodzeniem można zabrać ją na przykład na wypadek wizyty u lekarza. I tak siedzimy w poczekalni, w której mało komu chce się śmiać i ryczymy ze śmiechu. Dzięki Baśka!
Wielka księga – Basia
Tekst: Zofia Stanecka
Ilustracje: Marianna Oklejak
Wydawnictwo Egmont, 2013
Mamy tę książkę i przeczytałyśmy z wielką przyjemnością. Wcześniej wiedziałam, że „Wielka księga. Basia” to zbiór krótkich opowiadań, które były publikowane w piśmie „Dziecko”, więc książka mnie nie zaskoczyła, ale była totalną nowością, ponieważ „Dziecka” od dawna nie przeglądałam.
PolubieniePolubienie