Uwielbiamy wizyty w muzeum. Mamy takie jedno ulubione: Muzeum Etnograficzne w gdańskim Parku Oliwskim. Jest tam stała ekspozycja z cudownymi słomianymi ulami, malowanymi szafami, kołyskami, rybackimi sieciami. Przychodzimy czasem tylko po to, żeby sobie na tę kołyskę i ule popatrzeć. Tym razem wybieramy się do muzeum z Basią. Nie byle jakie to muzeum, bo Muzeum Narodowe w Warszawie. Zapraszam do lektury książki „Basia i urodziny w muzeum”.
Fanom Basi z pewnością nie muszę zachwalać kolejnej książki z serii. „Basia i urodziny w muzeum” opowiada jednak o ważnym według mnie temacie. Nam, dzisiejszym rodzicom wizyty w muzeum kojarzą się nieszczególnie. Chociaż ślizganie się w muzealnych kapciach należało do jednych z lepszych rozrywek w czasach PRL. Same wizyty były jednak dość nudne. Przynajmniej ja je jako takie pamiętam. Nic nie można było dotknąć, na wszystko patrzyło się z daleka i wszystko było serwowane „na poważnie”.
Cieszę się, że moje dzieci chętnie odwiedzają muzea. Ile to razy trafiliśmy na ciekawe warsztaty z malowania na szkle. Z Muzeum Powstania Warszawskiego zabraliśmy do domu cały plik druków z opisem wydarzeń każdego powstańczego dnia. Do dziś wspominamy też imponujący wawelski Skarbiec, a Najmłodsza chwali się w przedszkolu, że była na wystawie „Sagala” (czyt. Chagala).
Właśnie o takiej niezapomnianej wizycie w Muzeum Narodowym opowiada tym razem Basia. Wszyscy, którzy ciągle mają wątpliwości, czy warto zabierać dzieci do muzeów, gorąco polecam książkę. Dzisiejsze muzea pozwalają dzieciom przeżyć niezwykłą przygodę i jednocześnie wiele się dowiedzieć. Chodźcie z dziećmi do muzeów. Nie tylko z okazji urodzin.
Basia i urodziny w muzeum
Tekst: Zofia Stanecka
Ilustracje: Marianna Oklejak
Wydawnictwo Egmont, 2014
To jedyna „Basia i …”, której jeszcze nie znamy, ale wkrótce nadrobimy:)
PolubieniePolubienie