Najmłodsza uparcie wertuje strony książki, sprawdzając, czy aby przypadkiem któreś się nie skleiły. Może ukryła się gdzieś przed nami jeszcze jedna zaczarowana historia. Nie, nie chcemy, żeby to był koniec. Podróż przez świat baśni, magii i niedopowiedzianych historii, w którą zabrała nas książka Doroty Gellner „Zaklęta uliczka”, skończyła się dla nas zdecydowanie za szybko.
Dawno tak niewielka książeczka, nie zachwyciła nas do tego stopnia. Bardzo dziewczęca, chociaż Średni też przysłuchiwał się majstrując jednocześnie coś przy jednej ze swoich konstrukcji. Tylko te jego „przyziemne” komentarze – zupełnie nie na miejscu. „Miecze, jak słońca promienie – też mi”, „Wicher ukryty w wachlarzach? Jaki wicher, powietrze zwykłe!”
My dziewczyny dzielnie oparłyśmy się chłopięcemu racjonalizmowi i dałyśmy się unieść w świat magii. Jaki niezwykły! Świat, w którym nie wszystko musi być wypowiedziane. Świat, w którym nasza wyobraźnia pomaga nam stworzyć dokończenie historii.
Krótkie, rymowane opowiastki, pełne księżniczek, rycerzy, nocy, światła i czarów, płyną jak piękna muzyka i budzą w duszy jakąś czułą strunę. Najmłodsza dała się książce porwać, a ja podążyłam za nią. Cudowna przygoda!
Bez wątpienia to nie tylko historie stworzone przez Dorotę Gellner tak nas oczarowały. Piękne ilustracje Eli Śmietanki-Combik dokładają kolejną sporą dawkę magii i tajemnicy. Prawdziwie niezwykła książka dla małych marzycieli (z wskazaniem na marzycielki).
Zaklęta uliczka
Tekst: Dorota Geller
Ilustracje: Ela Śmietanka-Combik
Wydawnictwo Muza SA, 2015