Rano obudziłem się z wielkim uśmiechem na twarzy, bo czekało mnie spotkanie z kumplami. Zjadłem śniadanie i poszedłem do swojego pokoju. Mama powiedziała, że mam się ładnie ubrać, bo przyjeżdża do nas moja kuzynka, której jeszcze nigdy nie widziałem. Byłem zły, ponieważ chciałem dziś iść do parku z kolegami. Nagle usłyszałem, że ktoś dzwoni do drzwi. Okazało się, że przyjechała kuzynka. Była rudą dziewczynką o jasnej cerze i niebieskich oczach. Miała na sobie różowo-fioletową bluzkę w kwiatki i spódniczkę. Mama powiedziała, żebym pokazał kuzynce swój pokój i jakoś umilił jej pobyt u nas.
Dzień upłynął nam szybko, bo okazało się, że Weronika to fajna dziewczyna, z którą można i pogadać, pośmiać i pobawić się. Razem byliśmy w parku (tam poznałem ją z moimi kolegami), zwiedzaliśmy miasto, a wieczorem do późnej nocy graliśmy w szachy i gadaliśmy.
Następnego dnia prawie zaspałem do szkoły. W pośpiechu zjadłem śniadanie, umyłem się i nie włączając światła, ubrałem się cicho, żeby nie obudzić Weroniki, która spała w moim pokoju. Pędem ruszyłem do szkoły. Na pierwszej lekcji wszyscy się na mnie patrzyli.
– Co się tak gapicie?- zapytałem. Chłopcy zaczęli się śmiać.
– O co chodzi? Z czego się tak śmiejecie? – dociekałem.
– Z twojej bluzki w kwiatki – odpowiedział Gotfryd.
W tej samej chwili do klasy wszedł Rosół i usłyszawszy wybuchy śmiechu, chciał wszystkim wstawić uwagę, ale gdy zobaczył moją bluzkę, też zaczął się śmiać.
Z trudem przeżyłem dzień w szkole.
Po lekcjach, zawstydzony, wróciłem do domu i opowiedziałem mamie oraz kuzynce całą historię. Oddałem bluzkę Weronice, która przez cały dzień jej szukała. Po południu dziewczynka wyjechała. Był to dla mnie trudny i męczący dzień.
Matylda Brzezińska, kl. Vb