Właśnie zaczęły się wakacje, a my tymczasem ochoczo zabieramy się do nauki! „Mama ma. Osa. B-a-l-o-n…” z pokoju Najmłodszej dobiegają mnie jej pierwsze czytelnicze próby. I rośnie mi serce. Cudownie jest podsłuchiwać pod drzwiami i zachwycać się czytelniczym raczkowaniem mojej prawie-sześciolatki. „Elementarz współczesny”, jako wakacyjny prezent, okazał się strzałem w dziesiątkę.
Niedługo Najmłodsza zasiądzie w szkolnej ławce jako pierwszoklasistka. Wtedy, to co teraz jest przyjemnością, stanie się obowiązkiem. Ale pomału, na razie „Elementarz” trafił do kategorii rozrywka. Mam nadzieję, że zagrzeje tam miejsce jak najdłużej.
Są na to duże szanse, bo w nowym elementarzu od Wydawnictwa Egmont znaleźliśmy liczne grono przyjaciół znanych nam z książeczek z serii „Czytam sobie”. Na okładce wita nas dzielny Hipcio z opowieści o Mamutku, na kolejnych stronach spotykamy sympatycznego kruka w swetrze i samego Roalda Amundsena.
Wspólnie wertujemy kolorowe strony. Im dalej, tym mniej ilustracji, a coraz więcej tekstu. Z pewnością szybko tam dotrzemy, ale tymczasem: „Tam las, mak… A tam lata osa! To lato!”.
Elementarz współczesny
Opracowanie merytoryczne: Anna Boboryk
Opracowanie graficzne: Dorota Nowacka
Wydawnictwo Egmont, 2015