Nie do końca przekonują mnie książki, które pojawiają się na świecie tylko dlatego, że na ekrany kin właśnie wchodzi film, luźno lub nieco mniej luźno związany z owymi wydawnictwami. Ja filmu nie widziałam. Najstarszy i Średni widzieli, ale się nie zachwycili, a Najmłodsza przeczytała książki. Było przy nich trochę śmiechu, ale w sumie niewiele po nich zostało. Mowa o serii książeczek, będących częścią kampanii filmu pod tytułem „W głowie się nie mieści”.
Może jedna, jedyna sprawa na obronę. Książki opowiadaja o ludzkich emocjach. W naszych zasobach znalazły się „Starch” i „Odraza”. O emocjach warto rozmawiać zawsze, ale czy w taki sposób? Ilustracje raczej brzydackie, teksty miejsami płytkie. Nie wiem, może kombinacja: film i książki ma większą wartość. Oceńcie.
Seria: „W głowie się nie mieści”
Wydawnictwo Egmont