Matemoto

Nie Moto-Moto jak w Madagaskarze, ale właśnie „Matemoto”. Książeczka zupełnie nie dla moich liczących już i samodzielnie czytających brzdąców, jednak tak mi się spodobała, że muszę o niej napisać.

Zacząć muszę od tego, że zawsze staram się, by pierwszym prezentem dla dziecka ode mnie zawsze była książka. Nawet jeśli ma być to książka wersji pluszowej, czy gumowej, taka do lizania, gryzienia i ślinienia. Ważne, że książka.

Tym bardziej starszy obywatel, powiedzmy taki dziewięciomiesięczny, czy roczny, który już samodzielnie siedzi i podejmuje pierwsze próby przewracania stron – taki książkę musi dostać obowiązkowo.

Wbrew pozorom brakuje na rynku wydawnictw dla naj-najów. A jeśli są, to krzykliwie kolorowe, często z nieładnymi ilustracjami.

Tymczasem „Matemoto” jest:

– pięknie wydane, na grubych kartonowych kartach,

– ze smakiem zilustrowane, w nieco „industrialnym” stylu, tak po męsku,

– pozwala z maluchem nie tylko cieszyć się z posiadania książki, ale także doskonalić sztukę liczenia.

1000 razy tak dla „Matemoto”!

Matemoto
Autor: Domik Cymer
Wydawnictwo Dwie Siostry, 2015

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s