Ostatnio w bibliotece wzięłyśmy do rąk „Karlssona z dachu” Astrid Lindgren. Wertujemy książkę i znajdujemy ilustracje z wizerunkiem Karlssona. „Ale Karlsson tak nie wygląda!” – wykrzyknęła momentalnie Najmłodsza. – „Karlsson to całkiem tęgi jegomość w najlepszych latach!” Wyraźnie rozczarowała się wizerunkiem Karlssona, jaki znalazła w książce. Bo przecież od wielu tygodni jest tak, jakby Karlsson mieszkał na naszym dachu. Niemal każdego dnia towarzyszy nam opowieść o owym jegomościu czytana przez Edytę Jungowską.
Na własność nie posiadamy żadnej części przygód Braciszka i Karlssona, ale lokalna biblioteka regularnie zaopatruje nas w jeden z audiobooków z serii. I tak zasłuchujemy się w przygody zabawnego bohatera.
Chwilę trwało zanim się z nim oswoiliśmy, ale jak tylko wczuliśmy się w przewrotny humor opowieści, wprost nie możemy się z nią rozstać. Mamy kilka ulubionych sytuacji. Najmłodsza lubi historię o ukradzionych plackach, które rozwieszone na klamkach drzwi miały wskazać drogę wujowi Juliusowi. Ja uwielbiam fragment o chrapaniu, kiedy to Karlsson kradnie wujowi Juliusowi sztuczną szczękę.
I ja, i Najmłodsza uwielbiamy Karlssona w interpretacji Pani Edyty. Z jakiegoś powodu Tata, Średni i Najstarszy – niekoniecznie. Tata używa nawet sformowania „nie trawię”, także uprzedzam, że nie wszystkim ta wersja musi przypaść do gustu.
My uwielbiamy i polecamy!
Braciszek i Karlsson z dachu
Autor: Astrid Lindgren
Czyta: Edyta Jungowska